Na wattpadzie. Postanowiłam, że tylko tam będę je pisać, więc jeśli chcecie, to po prostu wejdźcie u góry w link do Surprises na wattpadzie ;-)
Fanfiction by LovelyFood123
sobota, 26 września 2015
PRZENIESIONE??
Hejka, jeśli ktoś tu jeszcze czasem zagląda ((wątpię, ale nie zaszkodzi was powiadomić)), to opowiadanie bardzo niezdarnie, ale jest dalej pisane. Gdzie?
piątek, 2 stycznia 2015
Rozdział 18.
Słowa Liama wywołały we mnie ogromny atak paniki. Przecież tylko ja wiedziałem, że związek mój i Nicka był nieprawdziwy. Wpakowałem się w nie małe bagno, ale przypominając sobie, że chłopaków nie było w domu, postanowiłem się tego uczepić.
- Co? O czym ty do mnie mówisz? My niczego nie zrobiliśmy. Wczorajszego dnia położyliśmy się na moim wygodnym łożku i zasneliśmy razem, bo byliśmy zbyt zmęczeni. Tyle.
- Nie próbuj mnie okłamywać Harry! Dokładnie wiem, co się tego "wczorajszego dnia" działo. Louis wrócił się po ładowarkę do telefonu i opowiedział co słyszał. Jesteśmy zadowoleni, że wreszcie nie jesteś sam, ale przepraszam, nie będę popierał "mam chłopaka i kochanka". Do cholery, Harry, co z tobą jest ostatnio nie tak?- Liam zrobił mi cudowną przemowę. Zawrzało we mnie. Jasne, przyjaźnimy się, ale kto pozwolił mu rzucać takie oszczerstwa na mnie i, w jakimś stopniu, na Tannera?
- Nie zagalopowałeś się zbyt daleko? Nie jesteś moim tatą, by decydować, co mi wolno. To był jeden raz i się nie powtórzy, napiliśmy się wczoraj trochę i emocje zwyciężyły. Tyle. I nie waż się mowić oszczerstw na Tannera, jak już chcesz kogo winić, to tą osoba powinienem być ja.
- Wiem, że nie mam prawa dyktować ci, co masz robić. Ale zrozum, że ja, a właściwie cała nasza czwórka, martwi się o ciebie. Wyglądałeś na szczęśliwego u boku Nicka i zastanów się czy chcesz to zepsuć.
- Nie chcę tego psuć. I powiem mu całą prawdę, nawet kosztem zerwania- wytłumaczyłem, a złość powoli ustąpiła.
- Cieszę się Harry. To jak, między nami w porządku?
- Tak- uśmiechnąłem się, co odwzajemnił. Przybyliśmy żółwika na znak rozejmu i wróciliśmy do reszty.
Zjadłem z Tannerem śniadanie. Nie wiedziałem, że moi współpracownicy umieją przygotować coś bez ówczesnego spalenia, ale nie komentowałem niczego. Po co marnować czas, jak można delektować się jajecznicą?
~*~
Popołudniu wszyscy postanowiliśmy wybrać się na miasto i oprowadzić po nim gościa. Po co miał marnować pieniądze na przewodnika, gdy znał nas? Niall zaproponował, bym zabrał z nami Nicka, co uznałem za dobry pomysł. Napisałem krótką wiadomość tekstową, której treść rozpatrzył pozytywnie, i tak, pół godziny potem, wszyscy siedzieliśmy w samochodzie, obierając Big Ben za cel.
Musiałem tylko jedną sprawę rozwiązać, czyli uświadomić chłopaków, że rozmawiałem z Nickiem o "zdradzie". Tannerowi szczerze opowiedziałem o wszystkim, co się wokół działo, więc miałem chociaż tę sprawę z głowy.
Stojąc pod Big Benem, z twarzami opatulonymi szalikami i czapkami tak, że wyglądaliśmy jak te typowe turystki z Indii, poczuliśmy zimno Londynu. Zrobiliśmy więc kilka zdjęć blondynowi oraz całej naszej paczce i postanowiliśmy wybrać się do jakiejś piekarni po bułeczki. Wiem, co myślicie, typowy Harry, ale cóż, zaskoczę was, bo był to pomysł Zayna. Mając na uwadze, że blisko londyńskiego zegara znajdowały się setki sklepów, postanowiliśmy tak zrobić. Większość osób zwykle wybiera się do okolicznego McDonaldu, więc miejsce, do którego się udaliśmy, było prawie opustoszałe.
- Kurczę, jak tu pięknie pachnie. Jakby wymyślili perfumy o takim zapachu, wykupiłbym ich zapas na całe życie- powiedział rozmarzony Niall, ale nie sposób się było z nim nie zgodzić. Zajęliśmy miejsce w kącie. Mój refleks i Zayna sprawił, że musieliśmy dostawiać dodatkowe krzesła, gdyż stoliki przygotowane były dla czterech osób.
- Ponialluje dziś i powiem, że cholera, zjadłbym każdy wypiek z tego menu- powiedział Liam.
- Zaraz, jakie "Ponialluje"?- spytał zaskoczony imiennik naszego powiedzonka.
- Niallować- sądzić i zachwalać, że potrawa jest tak wyśmienita, że mogłoby się jeść ją do końca życia w przeogromnych ilościach. Fantazjować, że jedzenie jest lepsze niż życie. Niallować- wytłumaczył Louis, a my wszyscy potwierdziliśmy jego słowa.
- Użyje tego podczas jutrzejszej audycji!- zaśmiał się Nick.
- Obgadujecie mnie za plecami!- obraził się Niall.
- Właściwie to jedzenie- wzruszyłem ramionami. Po długim czasie, wreszcie, każdy z nas zdecydował się, co chce zjeść. Jakoże tylko Tanner nie był sławny na światową skalę, to właśnie on poszedł zamówić amku. Wykorzystałem ten czas i poprosiłem Nicka na osobność. Usiedliśmy przy stoliku naprzeciwko chłopaków.
- Co jest Harry?- spytał pogodny Grimmy.
- W zasadzie to nic, ale chodzi o to, że Zayn, Louis, Niall i Liam zobaczyli wczoraj... Dość nietypowy obrazek. Właściwie nie zobaczyli. Taaak.- podrapałem się po głowie w zakłopotaniu.
- O co chodzi?- Nick zmarszczył brwi, nierozumiejąc mojej paplaniny.
- Bo oni myślą, że jesteśmy parą. A wczoraj wszystko było pod wpływem emocji i doszło do czegoś między mną, a Tannerem. I oni się o tym dowiedzieli i myślą, że cię zdradziłem.
- Wy... Co?- mężczyzna zdziwił się.- Jak mogłeś? Okej, nie jesteśmy prawdziwa parą, ale nie zapominaj czemu to robimy. Jak Louis ma być zazdrosny, gdy idziesz do łóżka z nie twoim chłopakiem? Jeśli mieliby słyszeć kogoś jęczącego z zadowolenia, to powinienem być to ja, osoba, z która w związku jesteś.
- Wiem, przepraszam. Ale twoje słowa podsunęły mi dobry plan- jeśli byłbym właśnie postacią z książki, to autor z pewnością opisałby mój "szatański błysk w oku".
- Och, czyżby? Zamieniam się w słuch.
- Zrobimy tak- [...]
- Jesteś szatanem. Zgadzam się!- podaliśmy sobie ręce. Ciekawie się zapowiada...
___________________________________________________________________
Hey hey heey! Wracam do Was po dwóch miesiącach z nowym rozdziałem! Mając tyle nauki, ile daje moja kochana szkoła, nie mam po prostu sił potem siadać i pisać rozdziały, przepraszam Was za to baaardzo. Gdy już wszystkie święta minęły, a ja sama wypoczęłam, to tadam! Wita Was kolejna część. Co sądzicie o zachowaniu Harry'ego? Domyślacie się jaki Nick ma plan? Macie do jakiejś z postaci pytanie?
Hey hey heey! Wracam do Was po dwóch miesiącach z nowym rozdziałem! Mając tyle nauki, ile daje moja kochana szkoła, nie mam po prostu sił potem siadać i pisać rozdziały, przepraszam Was za to baaardzo. Gdy już wszystkie święta minęły, a ja sama wypoczęłam, to tadam! Wita Was kolejna część. Co sądzicie o zachowaniu Harry'ego? Domyślacie się jaki Nick ma plan? Macie do jakiejś z postaci pytanie?
Chociaż spóźniam się z życzeniami, to w związku z Nowym Rokiem i Bożym Narodzeniem życzę Wam mnóstwa ciepła, miłości, radości, pieniędzy, zdrowia, spełnienia marzeń, czego sobie tylko zapragniecie! Niech 2015 będzie lepszy niż pozostałe lata ☺x.
Chcę Wam też podziękować, że przez tatmen rok wytrzymaliście ze mną i moimi miesięcznymi przerwami, że wciąż chcecie czytać moje bazgroły, ponad 3 tysiące tutaj i ponad 10 tysięcy wejść na wattpadzie jednak mówi swoje i może dla innych ta liczba tak wiele nie znaczy, co dla mnie. 1 marca 2014 opublikowałam na blogu prolog tego opowiadania, więc za 2 miesiące minie aż rok! Nie sądziłam, że to opowiadanie będzie aż tak długo się ciągnęło. W moim początkowym zarysie Surprises miało ledwie 13 rozdziałów, a już teraz mamy 18 i koniec zdaje się odległą przyszłością. Jest to moje pierwsze fanfiction, więc mimo, że jest dość kiepsko pisane, to zawsze będą patrzyła na nie z dumą. Może po nim napiszę jakieś dobre opowiadanie, które stanie się sławne, ludzie będą pisać na Twitterze podziękowania i jarać się nim pod hashtagiem z nazwą tego ff haha [odległe marzenia]. Jeszcze raz dziękuję za czytanie Surprises! :) Kocham Was XX.
Joke time-
Jak jest po angielsku ogień Weroniki?
.
.
.
Fajerwerki BA BUM
sobota, 8 listopada 2014
Rozdział 17.
Pierwszą rzeczą, którą dostrzegłem, gdy się przebudziłem, był mój ubiór, a raczej jego brak.
- Cholera jasna- pomyślałem.- Co ja właśnie zrobiłem?
Zeszłej nocy nie myślałem racjonalnie. Wszystko zwaliło mi się na głowę. Normalnym ludziom takie rzeczy nie dzieją się przez całe życie, a to mój zaledwie jeden dzień. Zabawne? Hm, niezbyt.
Usłyszałem jak rusza się kołdra i tylko zgadywałem, że Tanner się przebudził.
- Hej Cracky- a nie mówiłem? Odwróciłem się w jego stronę nieco zmieszany i odpowiedziałem.- Cześć.
- Coś nie tak?- spytał.
- Co? Nie, wszystko jest idealnie, pięknie, cudownie...- zacząłem wymieniać.
- Co się dzieje wewnątrz ciebie, hm?- na to pytanie uniosłem brwi.- Zawsze jak się denerwujesz, to zaczynasz wymieniać przymiotniki.- Wzruszył ramionami. Kurcze, kompletnie zapomniałem, że tak dobrze się na mnie zna. Zaśmiałem się cicho. Postanowiłem nie owijać niczego w bawełnę, bo i tak prędzej czy później odkryłby wszystko. Poza tym byłem zbyt ciekaw odpowiedzi.
- Dlaczego.. no wiesz... to się stało?
- Co masz na myśli mówiąc to?- maleńki uśmiech wciąż nie schodził z jego twarzy.
- Myślałem, ze się przyjaźnimy.
- Myśleć, a być, to dwie inne rzeczy Harry.
- Tak, wiem, ale.. Sam powiedziałeś, że powinniśmy się przyjaźnić.
- Jeśli ci o przeszkadzało, to mogłeś mi to wczoraj powiedzieć, wiesz?- spytał i jego uśmiech zniknął.
- To nie tak, że mi to przeszkadzało!- zacząłem się tłumaczyć. Westchnąłem.- Słuchaj, wszystko się teraz zwaliło mi na głowę i minie trochę czasu, zanim tego nie uporządkuję. Nie twierdzę, że wczoraj nie było... miło... ale po prostu nie sądzę, że jestem gotowy na żaden krok.- Powiedziałem i czekałem na jakieś słowa zachęty, czegokolwiek. Przywitała mnie niestety nieprzyjemna cisza. Po jakimś czasie Tanner wreszcie się odezwał.
- Dobrze. Czyli mamy zostać przyjaciółmi, tak?- pokiwałem głową w potwierdzeniu, więc zaczął mówić dalej.- Powinieniem skoro tak przeprosić. Wiem, że jesteś sławny i w ogóle, ale pomyślałem, że sprawię ci radość przyjeżdżając tutaj i nie wiem, nie pomyślałem, ze możesz być bardzo zajęty.
- Nawet nie śmiej mnie przepraszać. Niczym nie zawiniłeś i naprawdę jestem ogromnie szczęśliwy, że postanowiłeś mnie odwiedzić.- lekko się uśmiechnąłem, co odwzajemnił.
- Tulas Cracky?- spytał blondwłosy. Mruknąłem coś, co miało znaczyć "zabiję cię za wydanie tego przezwiska", ale przyjąłem jego propozycję natychmiastowo. Nie przeszkadzała mi ta nagość. No, może trochę, ale dało się to wytrzymać. Tak więc ubraliśmy się, leżąc pod kołdrą, i powróciliśmy do luźnej rozmowy. Pogadaliśmy o tym, co robiliśmy przez ostatnie miesiące i pozazdrościliśmy sobie nawzajem. Dowiedziałem się, że Tanner studiował literaturę w jakimś znanym uniwersytecie, a zaocznie kształtował dalej swój malarski talent.
- ... I profesor stwierdził, że mimo, że powieść jest dość kontrowersyjna, to mówi o ważnych światu poglądach, że jest napisana świetnym stylem, i że powinienem się ubiegać o wydanie jej.
- I jak, zrobiłeś to?
- Upadłeś na głowę? Oczywiście, że to zrobiłem. Teraz czekam, niedługo powinna przyjść wiadomość.
- Na pewno pozytywna.
- Też pokładam w tym nadzieje, ale ja chociaż czytałem swoje wypociny!- zaśmiał się.
- No a ja przeczytam. O czym to w ogóle?
- Przeczytasz to zobaczysz.
- Niech będzie.
- Głodny?- spytałem, gdy usłyszałem burczenie naszych żołądków.
- Trochę tak- przyznał, więc gestem ręki kazałem mu wstać i poszliśmy do kuchni, a widok w niej był dość... dziwny? Tak, zdecydowanie tak można nazwać widok czterech chłopaków skulonych w mikrokółku, którzy dziko dyskutują, ale jak jeden mąż cichną, gdy tylko wchodzimy.
Powitaliśmy ich. Szczerze nie chciałem wiedzieć, jaki fakt o moim życiu tym razem obgadywali, więc najzwyczajniej w świecie zignorowałem ich. Spytałem na co Tanner ma ochotę.
- Nie jestem dzieckiem, sam zrobię sobie jedzenie- odpowiedział.
- Zrobiliśmy jajecznicę- powiedział dość niepewnie Niall. Już chciałem powiedzieć, że mnie to nie obchodzi, ale powstrzymał mnie przed tym głos blondyna.
- Dziękujemy. Ja mam ochotę na jajecznicę Harry, może ty też chcesz?
- Ta, może być.- mruknąłem. Nie mam pojęcia dlaczego tak zdenerwował mnie widok chłopaków. Buzują mi hormony, tak, na pewno tak. Rodzieliliśmy jedzenie na pół. Wyjąłem nam kilka kromek chleba. Już chciałem usiąść i zacząć jeść, gdy usłyszałem Liama.
- Możemy na chwilę porozmawiać?
- Chciałem zjeść, to nie może poczekać?
- Nie, to tylko chwila. Chodź.- Pomimo moich "to po co pytałeś" sprzeciwień, wziął mnie za nadgarstek i zaprowadził do salonu. Chcąc mieć to szybciej z głowy, spytałem od razu:
- O co chodzi?
- Cóż, jak chcesz z beczki, to będzie z beczki. Dlaczego, do cholery, zdradziłeś Nicka?
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani!
Tym razem, jak obiecałam, rozdział po tygodniu. Hurray!
Czuję się jakbym pisała scenariusz do jakiegoś kiczowatego romansidła aka Violetta haha. Whatever.
Dziękuję wam za wszystkie wyświetlenia, na wattpadzie jest ich już prawie 7.4k!
Zadawaliście pytania i cóż, jeśli wam się to podoba, możecie pod każdym rozdziałem pytać o cokolwiek, nawet o poprzednich rozdziałach czy rzezach, których nie ma nawet w tym ff wspomnianych :-)
Nie przedłużam, do za tydzień!
PS. Podekscytowani albumem 1D? Idealny, prawda? jeju
Joke time
- Jakiej dziewczynie najlepiej poświęcić czas na taniec?
- Dance
Bye misie x
- Cholera jasna- pomyślałem.- Co ja właśnie zrobiłem?
Zeszłej nocy nie myślałem racjonalnie. Wszystko zwaliło mi się na głowę. Normalnym ludziom takie rzeczy nie dzieją się przez całe życie, a to mój zaledwie jeden dzień. Zabawne? Hm, niezbyt.
Usłyszałem jak rusza się kołdra i tylko zgadywałem, że Tanner się przebudził.
- Hej Cracky- a nie mówiłem? Odwróciłem się w jego stronę nieco zmieszany i odpowiedziałem.- Cześć.
- Coś nie tak?- spytał.
- Co? Nie, wszystko jest idealnie, pięknie, cudownie...- zacząłem wymieniać.
- Co się dzieje wewnątrz ciebie, hm?- na to pytanie uniosłem brwi.- Zawsze jak się denerwujesz, to zaczynasz wymieniać przymiotniki.- Wzruszył ramionami. Kurcze, kompletnie zapomniałem, że tak dobrze się na mnie zna. Zaśmiałem się cicho. Postanowiłem nie owijać niczego w bawełnę, bo i tak prędzej czy później odkryłby wszystko. Poza tym byłem zbyt ciekaw odpowiedzi.
- Dlaczego.. no wiesz... to się stało?
- Co masz na myśli mówiąc to?- maleńki uśmiech wciąż nie schodził z jego twarzy.
- Myślałem, ze się przyjaźnimy.
- Myśleć, a być, to dwie inne rzeczy Harry.
- Tak, wiem, ale.. Sam powiedziałeś, że powinniśmy się przyjaźnić.
- Jeśli ci o przeszkadzało, to mogłeś mi to wczoraj powiedzieć, wiesz?- spytał i jego uśmiech zniknął.
- To nie tak, że mi to przeszkadzało!- zacząłem się tłumaczyć. Westchnąłem.- Słuchaj, wszystko się teraz zwaliło mi na głowę i minie trochę czasu, zanim tego nie uporządkuję. Nie twierdzę, że wczoraj nie było... miło... ale po prostu nie sądzę, że jestem gotowy na żaden krok.- Powiedziałem i czekałem na jakieś słowa zachęty, czegokolwiek. Przywitała mnie niestety nieprzyjemna cisza. Po jakimś czasie Tanner wreszcie się odezwał.
- Dobrze. Czyli mamy zostać przyjaciółmi, tak?- pokiwałem głową w potwierdzeniu, więc zaczął mówić dalej.- Powinieniem skoro tak przeprosić. Wiem, że jesteś sławny i w ogóle, ale pomyślałem, że sprawię ci radość przyjeżdżając tutaj i nie wiem, nie pomyślałem, ze możesz być bardzo zajęty.
- Nawet nie śmiej mnie przepraszać. Niczym nie zawiniłeś i naprawdę jestem ogromnie szczęśliwy, że postanowiłeś mnie odwiedzić.- lekko się uśmiechnąłem, co odwzajemnił.
- Tulas Cracky?- spytał blondwłosy. Mruknąłem coś, co miało znaczyć "zabiję cię za wydanie tego przezwiska", ale przyjąłem jego propozycję natychmiastowo. Nie przeszkadzała mi ta nagość. No, może trochę, ale dało się to wytrzymać. Tak więc ubraliśmy się, leżąc pod kołdrą, i powróciliśmy do luźnej rozmowy. Pogadaliśmy o tym, co robiliśmy przez ostatnie miesiące i pozazdrościliśmy sobie nawzajem. Dowiedziałem się, że Tanner studiował literaturę w jakimś znanym uniwersytecie, a zaocznie kształtował dalej swój malarski talent.
- ... I profesor stwierdził, że mimo, że powieść jest dość kontrowersyjna, to mówi o ważnych światu poglądach, że jest napisana świetnym stylem, i że powinienem się ubiegać o wydanie jej.
- I jak, zrobiłeś to?
- Upadłeś na głowę? Oczywiście, że to zrobiłem. Teraz czekam, niedługo powinna przyjść wiadomość.
- Na pewno pozytywna.
- Też pokładam w tym nadzieje, ale ja chociaż czytałem swoje wypociny!- zaśmiał się.
- No a ja przeczytam. O czym to w ogóle?
- Przeczytasz to zobaczysz.
- Niech będzie.
- Głodny?- spytałem, gdy usłyszałem burczenie naszych żołądków.
- Trochę tak- przyznał, więc gestem ręki kazałem mu wstać i poszliśmy do kuchni, a widok w niej był dość... dziwny? Tak, zdecydowanie tak można nazwać widok czterech chłopaków skulonych w mikrokółku, którzy dziko dyskutują, ale jak jeden mąż cichną, gdy tylko wchodzimy.
Powitaliśmy ich. Szczerze nie chciałem wiedzieć, jaki fakt o moim życiu tym razem obgadywali, więc najzwyczajniej w świecie zignorowałem ich. Spytałem na co Tanner ma ochotę.
- Nie jestem dzieckiem, sam zrobię sobie jedzenie- odpowiedział.
- Zrobiliśmy jajecznicę- powiedział dość niepewnie Niall. Już chciałem powiedzieć, że mnie to nie obchodzi, ale powstrzymał mnie przed tym głos blondyna.
- Dziękujemy. Ja mam ochotę na jajecznicę Harry, może ty też chcesz?
- Ta, może być.- mruknąłem. Nie mam pojęcia dlaczego tak zdenerwował mnie widok chłopaków. Buzują mi hormony, tak, na pewno tak. Rodzieliliśmy jedzenie na pół. Wyjąłem nam kilka kromek chleba. Już chciałem usiąść i zacząć jeść, gdy usłyszałem Liama.
- Możemy na chwilę porozmawiać?
- Chciałem zjeść, to nie może poczekać?
- Nie, to tylko chwila. Chodź.- Pomimo moich "to po co pytałeś" sprzeciwień, wziął mnie za nadgarstek i zaprowadził do salonu. Chcąc mieć to szybciej z głowy, spytałem od razu:
- O co chodzi?
- Cóż, jak chcesz z beczki, to będzie z beczki. Dlaczego, do cholery, zdradziłeś Nicka?
_________________________________________________________________________________
Hejka kochani!
Tym razem, jak obiecałam, rozdział po tygodniu. Hurray!
Czuję się jakbym pisała scenariusz do jakiegoś kiczowatego romansidła aka Violetta haha. Whatever.
Dziękuję wam za wszystkie wyświetlenia, na wattpadzie jest ich już prawie 7.4k!
Zadawaliście pytania i cóż, jeśli wam się to podoba, możecie pod każdym rozdziałem pytać o cokolwiek, nawet o poprzednich rozdziałach czy rzezach, których nie ma nawet w tym ff wspomnianych :-)
Nie przedłużam, do za tydzień!
PS. Podekscytowani albumem 1D? Idealny, prawda? jeju
Joke time
- Jakiej dziewczynie najlepiej poświęcić czas na taniec?
- Dance
Bye misie x
piątek, 31 października 2014
Rozdział 16.
-T-Tanner?- zająkałem się.
- Nie, Święty Mikołaj- przewrócił oczami.- No jasne, że ja.
- T-To... Boże, jesteś takim debilem- zaśmiałem się przez łzy, które w natychmiastowym tempie zdążyły zebrać mi się wokół oczu. Rozsunął ręcę zapraszając mnie do uścisku. W mig go objąłem. W jego ramionach czułem się tak... bezpiecznie, jak w domu. Czułem, jakby czas zatrzymał się dla mnie w miejscu. Zanim się zorientowałem, moje serce zaczęło szybciej bić.
- Ekhm..- usłyszałem ciche kaszlnięcie i to wybudziło mnie ze stanu euforii. Odsunąłem się, z niechęcią, od Tannera i spojrzałem na zdezorientowane miny chłopaków. Zawsze widywałem się z nim prywatnie, więc zgaduję, że nie mieli zielonego pojęcia kim jest.
- Chłopcy, to jest Tanner, mój ch..- na chwilę zapomniałem się.- Przyjaciel. Tak. Dokładnie. A to Louis, Liam, Zayn i Niall.
- Cześć, miło mi poznać- Tanney uśmiechnął się tak, że ukazały się jego dołeczki. Reszta odwzajemniła jego powitanie.
- Ach, to jest ten chłopak, o którym mi tyle opowiadałeś!- wyszczerzył się Louis, a ja widząc rumieniec na twarzy Tannera, miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Zdecydowanie wystarczyło mi zakłopotania, którego narobiłem sobie przez ledwie kilka minut. To ja, Harreh, mistrz w niewiedzy.
- Cóż, mam nadzieję, że były to dobre słowa.
- Nawet nie wiesz jak- Lou mrugnął do niego. Proszę, przestań.
- Pewnie jesteś głodny po podróży, a akurat zrobiliśmy kanapki. Masz ochotę na kilka?- spytałem, chcąc zmienić temat.
- Są z mięsem?- zapytał.
- Kilka tak, kilka nie. Zayn ma teraz post od mięsa [u muzułmanów odpust w miesiącu Ramadan] i jestem pewien, że się podzieli.
- To nie tak, że jestem głodny, stary- czarnowłosy klepnął Tannera po plecach.- I zgaduję, że jesteś wegetarianinem.
- Bingo- odpowiedział i wszyscy zasiadliśmy do stołu, oglądając jakiś mecz i delektując się jedzeniem. Podczas nie interesującego mnie meczu, Niall skakał po pokoju, więc przewiduję, że jego faworycie wygrali, patrzyłem na Tannera. Przez ten czas zdążyłem zauważyć, że chłopak bardzo się zmienił. Jego blond włosy pozostały, układając się teraz w lekkie fale. Turkus oczu zniknął, a zastąpiła go głęboka czerń. Był chudy jak patyk, czyli nic nowego. Nawet Niall się z nim nie równał, a to była rzadkość.
- Chyba będę już wracał. Cieszę się, że mogłem poznać przyjaciół i współpracowników Harry'ego. Znakomicie spędziłem z wami czas.- powiedział blondwłosy, gdy mecz się skończył.
- Koleś, wpadaj częściej- powiedział Niall z kanapką w ustach.
- Właściwie, gdzie teraz mieszkasz?- zapytałem go.
- Jeszcze nie wiem, znajdę jakiś motel czy coś.
- O nie, nie ma mowy. Zostajesz tutaj.
- Ale..
- Żadnego ale. Przyjechałeś tu kupę mil i póki mam ogromne mieszkanie, rozkazuję ci w nim zostać. Jasne?
- Dziękuję Cracky [cracknel- obwarzanek, precel].
- Cracky?- spytał rozbawiony Liam.
- Gdy z Harry'm się spotykaliśmy, zawsze przynosił mi do jedzenia precelki albo sam się nimi zajadał. Dosłownie.
- Zaraz.. Wy co?- Zayn zmarszczył brwi i kolejno na nas popatrzył. Zapowiada się taki ciekawy dzień, nie ma co.
- O jejusiu, czy oni nie wiedzą o twojej?- przestraszył się Tanner.
- Spokojnie, wiedzą, że jestem gejem.
- Och, dobrze. Więc moja dedukcja mi podpowiada, że nie wiedzieli o nas.
- Prócz mnie.- powiedział dumnie Louis. Serio Loueh.
- Erm, tak, to teraz wiecie. Chodźmy po twoje rzeczy.- Jak zawsze mistrz Harry wybronił się w najgłupszy sposób. Ale poskutkował, więc kim jestem, by go argumentować. Gdy zostaliśmy sami, w drodze do wynajętego samochodu, który z litości pominąłem, dało się wyczuć zagęszczony nastrój między nami.
- Dziękuję ci za wszystko- powiedział i dotknął mnie po ramieniu, przez co podskoczyłem. Emocje, co poradzić.- Nie mówię tylko o przenocowaniu mnie i pomocy wniesienia bagażu. Nie znaczy to, że nie jestem za to wdzięczny. Bo jestem, naprawdę. Ale chodzi mi o coś... głębszego. Wiesz, co mam na myśli?- spytał, a ja tylko kiwnąłem głową, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Doskonale wiedziałem, o czym myslał. Przełknąłem głośno ślinę, gdy wyjmując walizkę, nasze ręce się dotknęły. To było tak nieprzyzwoite, ale wywoływało we mnie pewnien stan, którego nie mogłem określić. Po prostu kręciło mnie to jak cholera. Po kilku latach moje ciało wciąż reagowało tak samo. Nie wiem jak i kiedy to się stało, ale gdy otworzyłem oczy, zorientowałem się, że usta blondyna są na moich i walczą o dominację. W następnej sekundzie zamknąłem oczy i poczułem klamkę pokoju własnego pokoju i ręce Tannera, próbujące zedrzeć ze mnie koszulkę. Nie zwracałem uwagi na to, że nagle cała czwórka przyjaciół zniknęła. Kim byłem, by sprzeciwiać się pociągającemu przystojniakowi. Zwłaszcza, że od dawna tego nie robiłem i dosłownie mnie roznosiło. Tak więc poniosłem się chwili. Pokręconym czworokącikiem zajmę się, gdy mój umysł otrzeźwieje.
_________________________________________________________________________________
Cześć słoneczka. Tak bardzo Was przepraszam za tą ogromną przerwę w pisaniu. Kompletnie straciłam wenę i chęć, ale ostatnie Wasze komentarze jakoś mnie podbudowały do pracy i oto jestem i mam nadzieję, że będę bardziej punktualna w kwestii postów. Za dużo razy muszę Was przepraszać.
Dziękuję Wam za te komentarze, to na pewno, ale również za wyświetlenia. Tu jest ich 3k, a na Wattpadzie aż 6,5k! To niesamowite, jestem Wam za to straszliwie wdzięczna.
Przez tą chwilę nieobecności- co powiecie na pytania do bohaterów? Pod postem piszcie coś w stylu "pytanie do *imię bohatera*" i dane pytanie oczywiście. Wiem ,że nie jest to jakieś zadośćuczynienie za ten czas, ale to jedyne, co mi wpadło na chwilę obecną i stwierdziłam, że jest to w sumie dobry pomysł. Możecie spytać o cokolwiek któregoś z bohaterów i zobaczyć co czuje czy co widzi w danej sytuacji. To jest dobre na bliższe poznanie postaci i jednocześnie opowiadania. Tak więc mam nadzieję, że chociaż jedna osoba się pojawi :) Pytania mogą być też od czapy, jak np. ulubiony kolor Louisa.
Więc jeszcze raz przepraszam Was za te oczekiwanie.
Joke time
- Mamo, jestem gejem. - Bierzesz do ust męskie genitalia? - No zdarza się... - To nie waż się więcej mówić, że źle gotuję!
- Nie, Święty Mikołaj- przewrócił oczami.- No jasne, że ja.
- T-To... Boże, jesteś takim debilem- zaśmiałem się przez łzy, które w natychmiastowym tempie zdążyły zebrać mi się wokół oczu. Rozsunął ręcę zapraszając mnie do uścisku. W mig go objąłem. W jego ramionach czułem się tak... bezpiecznie, jak w domu. Czułem, jakby czas zatrzymał się dla mnie w miejscu. Zanim się zorientowałem, moje serce zaczęło szybciej bić.
- Ekhm..- usłyszałem ciche kaszlnięcie i to wybudziło mnie ze stanu euforii. Odsunąłem się, z niechęcią, od Tannera i spojrzałem na zdezorientowane miny chłopaków. Zawsze widywałem się z nim prywatnie, więc zgaduję, że nie mieli zielonego pojęcia kim jest.
- Chłopcy, to jest Tanner, mój ch..- na chwilę zapomniałem się.- Przyjaciel. Tak. Dokładnie. A to Louis, Liam, Zayn i Niall.
- Cześć, miło mi poznać- Tanney uśmiechnął się tak, że ukazały się jego dołeczki. Reszta odwzajemniła jego powitanie.
- Ach, to jest ten chłopak, o którym mi tyle opowiadałeś!- wyszczerzył się Louis, a ja widząc rumieniec na twarzy Tannera, miałem ochotę zapaść się pod ziemię. Zdecydowanie wystarczyło mi zakłopotania, którego narobiłem sobie przez ledwie kilka minut. To ja, Harreh, mistrz w niewiedzy.
- Cóż, mam nadzieję, że były to dobre słowa.
- Nawet nie wiesz jak- Lou mrugnął do niego. Proszę, przestań.
- Pewnie jesteś głodny po podróży, a akurat zrobiliśmy kanapki. Masz ochotę na kilka?- spytałem, chcąc zmienić temat.
- Są z mięsem?- zapytał.
- Kilka tak, kilka nie. Zayn ma teraz post od mięsa [u muzułmanów odpust w miesiącu Ramadan] i jestem pewien, że się podzieli.
- To nie tak, że jestem głodny, stary- czarnowłosy klepnął Tannera po plecach.- I zgaduję, że jesteś wegetarianinem.
- Bingo- odpowiedział i wszyscy zasiadliśmy do stołu, oglądając jakiś mecz i delektując się jedzeniem. Podczas nie interesującego mnie meczu, Niall skakał po pokoju, więc przewiduję, że jego faworycie wygrali, patrzyłem na Tannera. Przez ten czas zdążyłem zauważyć, że chłopak bardzo się zmienił. Jego blond włosy pozostały, układając się teraz w lekkie fale. Turkus oczu zniknął, a zastąpiła go głęboka czerń. Był chudy jak patyk, czyli nic nowego. Nawet Niall się z nim nie równał, a to była rzadkość.
- Chyba będę już wracał. Cieszę się, że mogłem poznać przyjaciół i współpracowników Harry'ego. Znakomicie spędziłem z wami czas.- powiedział blondwłosy, gdy mecz się skończył.
- Koleś, wpadaj częściej- powiedział Niall z kanapką w ustach.
- Właściwie, gdzie teraz mieszkasz?- zapytałem go.
- Jeszcze nie wiem, znajdę jakiś motel czy coś.
- O nie, nie ma mowy. Zostajesz tutaj.
- Ale..
- Żadnego ale. Przyjechałeś tu kupę mil i póki mam ogromne mieszkanie, rozkazuję ci w nim zostać. Jasne?
- Dziękuję Cracky [cracknel- obwarzanek, precel].
- Cracky?- spytał rozbawiony Liam.
- Gdy z Harry'm się spotykaliśmy, zawsze przynosił mi do jedzenia precelki albo sam się nimi zajadał. Dosłownie.
- Zaraz.. Wy co?- Zayn zmarszczył brwi i kolejno na nas popatrzył. Zapowiada się taki ciekawy dzień, nie ma co.
- O jejusiu, czy oni nie wiedzą o twojej?- przestraszył się Tanner.
- Spokojnie, wiedzą, że jestem gejem.
- Och, dobrze. Więc moja dedukcja mi podpowiada, że nie wiedzieli o nas.
- Prócz mnie.- powiedział dumnie Louis. Serio Loueh.
- Erm, tak, to teraz wiecie. Chodźmy po twoje rzeczy.- Jak zawsze mistrz Harry wybronił się w najgłupszy sposób. Ale poskutkował, więc kim jestem, by go argumentować. Gdy zostaliśmy sami, w drodze do wynajętego samochodu, który z litości pominąłem, dało się wyczuć zagęszczony nastrój między nami.
- Dziękuję ci za wszystko- powiedział i dotknął mnie po ramieniu, przez co podskoczyłem. Emocje, co poradzić.- Nie mówię tylko o przenocowaniu mnie i pomocy wniesienia bagażu. Nie znaczy to, że nie jestem za to wdzięczny. Bo jestem, naprawdę. Ale chodzi mi o coś... głębszego. Wiesz, co mam na myśli?- spytał, a ja tylko kiwnąłem głową, nie mogąc wykrztusić ani słowa. Doskonale wiedziałem, o czym myslał. Przełknąłem głośno ślinę, gdy wyjmując walizkę, nasze ręce się dotknęły. To było tak nieprzyzwoite, ale wywoływało we mnie pewnien stan, którego nie mogłem określić. Po prostu kręciło mnie to jak cholera. Po kilku latach moje ciało wciąż reagowało tak samo. Nie wiem jak i kiedy to się stało, ale gdy otworzyłem oczy, zorientowałem się, że usta blondyna są na moich i walczą o dominację. W następnej sekundzie zamknąłem oczy i poczułem klamkę pokoju własnego pokoju i ręce Tannera, próbujące zedrzeć ze mnie koszulkę. Nie zwracałem uwagi na to, że nagle cała czwórka przyjaciół zniknęła. Kim byłem, by sprzeciwiać się pociągającemu przystojniakowi. Zwłaszcza, że od dawna tego nie robiłem i dosłownie mnie roznosiło. Tak więc poniosłem się chwili. Pokręconym czworokącikiem zajmę się, gdy mój umysł otrzeźwieje.
_________________________________________________________________________________
Cześć słoneczka. Tak bardzo Was przepraszam za tą ogromną przerwę w pisaniu. Kompletnie straciłam wenę i chęć, ale ostatnie Wasze komentarze jakoś mnie podbudowały do pracy i oto jestem i mam nadzieję, że będę bardziej punktualna w kwestii postów. Za dużo razy muszę Was przepraszać.
Dziękuję Wam za te komentarze, to na pewno, ale również za wyświetlenia. Tu jest ich 3k, a na Wattpadzie aż 6,5k! To niesamowite, jestem Wam za to straszliwie wdzięczna.
Przez tą chwilę nieobecności- co powiecie na pytania do bohaterów? Pod postem piszcie coś w stylu "pytanie do *imię bohatera*" i dane pytanie oczywiście. Wiem ,że nie jest to jakieś zadośćuczynienie za ten czas, ale to jedyne, co mi wpadło na chwilę obecną i stwierdziłam, że jest to w sumie dobry pomysł. Możecie spytać o cokolwiek któregoś z bohaterów i zobaczyć co czuje czy co widzi w danej sytuacji. To jest dobre na bliższe poznanie postaci i jednocześnie opowiadania. Tak więc mam nadzieję, że chociaż jedna osoba się pojawi :) Pytania mogą być też od czapy, jak np. ulubiony kolor Louisa.
Więc jeszcze raz przepraszam Was za te oczekiwanie.
Joke time
- Mamo, jestem gejem. - Bierzesz do ust męskie genitalia? - No zdarza się... - To nie waż się więcej mówić, że źle gotuję!
niedziela, 24 sierpnia 2014
Rozdział 15.
Od autorki- Jeśli zmieniacie usernames to NAPISZCIE TU O TYM! Przedtem szukałam waszych nowych i to był już ostatni raz. Jeśli teraz mnie o tym nie powiadomicie, to po prostu nie dostaniecie powiadomienia.
Gdy tylko wszedłem do domu usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę. Chwilę potem 4 postacie pojawiły się przede mną. Próbując zachować zimną krew najnormalniej w świecie zdjąłem buty i odwiesiłem płaszcz.
- Ekhem- kaszlnął Liam. Odwróciłem się w ich stronę z pytającą miną.- Może łaskawie nam wytłumaczysz, gdzie byłeś?
- U menadżerów.- odpowiedziałem, ponieważ było to prawdą.
- Coś długi czas zajęła ci podróż. Nieważne. Siadaj, musimy coś omówić, chyba o tym wiesz?- powiedział Zayn. Usiadłem na kanapie w salonie. Dziwnie się czułem, gdy każdy z nich patrzył się na mnie.
- Czemu nic nam nie powiedziałeś?- zapytał z wyrzutem Louis. Spojrzałem w jego stronę. W jego oczach było widać coś w rodzaju bólu, zdrady.
- Ja... sam nie wiem. Bałem się waszej reakcji? Poza tym zeszliśmy się ledwo wczoraj, więc nie miałem okazji. Nie wiedziałem, że Nick będzie chciał ogłosić to każdemu tak błyskawicznie. Przepraszam- spóściłem głowę i patrzyłem na swoje stopy okryte szarymi skarpetkami.
- Och, okej.- zakłopotał się Liam.
- W takim razie chyba zbyt się przejęliśmy.- Powiedział Niall.- Ale wiesz co?! Obrażam się! Jestem Larry Shipperem, ranisz moje uczucia!- taa, uwierz Ni, też jestem LS i to też rani moje uczucia bardziej niż twoje. Zamiast tego po prostu zaśmiałem się dość sztucznie i walnąłem go w głowę, ale chłopcy zdali się nabrać i już po chwili atmosfera była o niebo lepsza.
- Skoro tak, to co, stary, pomożesz mi zrobić nam picie i jakieś żarcie?- zapytał Zayn i zanim zdążyłem odpowiedzieć ciągnął mnie za ramię do kuchni.
- Co to ma do choley znaczyć Harry?- zapytał od razu Zayn, upewniwszy się, że chłopcy są zajęci własną rozmową.
- Nie rozumiem?
- Nie kłam! Rozumiesz i to doskonale. Kochasz Louisa, a jesteśz Nickiem i... okej? Możesz mi to wytłumaczyć, bo kompletnie niczego nie kumam.- wyrzucił z frustacją. Chyba go nie doceniałem. Zmęczony ciągłym udawaniem, postanowiłem powiedzieć mu prawdę bez względu na konswkwencje.
- Szczerze? Powiem ci calutką prawdę, ale obiecaj, że zachowasz to dla siebie. Stoi?- Po krótkiej chwili zastanowienia odpowiedział "Stoi." Wziąłem głęboki oddech, aby się chociaż trochę uspokoić.- Tylko nie przerywaj mi aż nie skończę. Tak, kocham Louisa. Tak, nie chcę być z Nickiem. Chodzi o to... Poznałem go jak pokłóciliśmy się z Louisem i okazał się fajnym gościem, ale po prostu jako przyjaciel. On też traktuje mnie jak przyjaciela. Jak byliśmy raz w bardze wymyślił sposób, aby Lou był zazdrosny. Miało to być tylko wygłupianie się i przytulanie. Nic więcej! Nic do cholery nie wiedziałem o tym, że ma zamiar oznajmić nasz związek, bo w nim nie jesteśmy. Pomyślał, że to będzie lepszy sposób i przy okazji będzie mi łatwiej żyć jak ludzie dowiedzą się, że lubię też, a raczej tylko, facetów.- Skończyłem i spojrzałem na niego.
- Muszę wszystko przemyśleć. Czyli... udajecie związek, aby wzbudzić w Louisie zazdrość?- przytaknąłem na słowa Zayna.- To popieprzone stary. Ale okay, cóż. Widać, że ci na nim zależy. I tak, obiecuję, że nikomu nic nie powiem, ale masz mu powiedzieć o swoich uczuciach, jasne? Nie karzę ci robić tego teraz, ale powiedzmy... Do końca tego roku. Jeśli tego nie zrobisz, to przepraszam Harry, ale ja to zrobię.- Powiedział. Spiąłem się na samą myśl o powiedzeniu Louisowi o swoich uczuciach, więc nic już nie powiedziałem i w ciszy zrobiliśmy kanapki i napoje. Wiedziałem, że Zayn mówił całkiem szczerze, co mnie naprawdę przerażało. Co prawda do końca roku zostało trochę czasu, ale wciaż za mało dla mnie. Nagle z kuchni krzyknął Niall.
- Harry! Twój telefon dzwoni!
- Już idę!- odkrzyknąłem. Wytarłem dłonie w ścierkę i poszedłem po telefon.
Przychodzące połączenie od Tanner
- H-halo?
- Hej Harreh.- powiedział i nic nie poradzę, że moje serce zaczęło szybciej bić na dźwięk jego głosu, którego już tak dawno nie słyszałem. Chłopcy nagle przestali rozmawiać i zainteresowali się naszą rozmową.
- Cześć Tani. Jak się masz?- powiedziałem, a w moim głosie dało się usłyszeć nutkę zdenerwowania.
- Świetnie!- zaśmiał się.- Zapewne zastanawiasz się, czemu do ciebie dzwonie. Powiem tylko, że za drzwiami czeka na ciebie przesyłka, która wymaga natychmiastowego otworzenia.- Zmarszczyłem brwi z zaciekawienia i spojrzałem na drzwi.- Papa!
- Nie.. Czekaj! Co tam- ugh- nieważne.- Odłożyłem telefon i ruszyłem w celu otworzenia drzwi.
- Gdzie idziesz Harry?- spytał Louis.
- Rzekomo dostałem paczkę, którą muszę niezwłocznie otworzyć. Nie pytaj, sam nie wiem o co chodzi.- Otworzyłem drzwi, a przed nimi znajdowało się ogromne pudło.
- Wow, może masz ukrytego wielbiciela?- zażartował Lou. Chciałem wnieść paczkę do domu, ale okazała się bardzo ciężka, więc postanowiłem ją otworzyć, a tam...
- Cześć Honey, tęskniłeś?- z pudła wyskoczył uradowany Tanner i mnie uściskał, a mnie... dosłownie wmurowało. Louis miał rację. W paczce był ukryty wielbiciel.
______________________________________________________________________________
HEJ GEJ
ROZDZIAŁ JEST KRÓCIUTKI, BO MUSIAŁAM ZNÓW PISAĆ ROZDZIAŁ NA SZYBKO (BYŁA U MNIE SIOSTRA CIOTECZNA I NAWET NIE WIECIE JAK SIĘ WYNUDZIŁAM PRZEZ TEN TYDZIEŃ O BOŻE).
MIMO TEGO MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA.
BAYE
JOKE TIME
Gdy tylko wszedłem do domu usłyszałem kroki zbliżające się w moją stronę. Chwilę potem 4 postacie pojawiły się przede mną. Próbując zachować zimną krew najnormalniej w świecie zdjąłem buty i odwiesiłem płaszcz.
- Ekhem- kaszlnął Liam. Odwróciłem się w ich stronę z pytającą miną.- Może łaskawie nam wytłumaczysz, gdzie byłeś?
- U menadżerów.- odpowiedziałem, ponieważ było to prawdą.
- Coś długi czas zajęła ci podróż. Nieważne. Siadaj, musimy coś omówić, chyba o tym wiesz?- powiedział Zayn. Usiadłem na kanapie w salonie. Dziwnie się czułem, gdy każdy z nich patrzył się na mnie.
- Czemu nic nam nie powiedziałeś?- zapytał z wyrzutem Louis. Spojrzałem w jego stronę. W jego oczach było widać coś w rodzaju bólu, zdrady.
- Ja... sam nie wiem. Bałem się waszej reakcji? Poza tym zeszliśmy się ledwo wczoraj, więc nie miałem okazji. Nie wiedziałem, że Nick będzie chciał ogłosić to każdemu tak błyskawicznie. Przepraszam- spóściłem głowę i patrzyłem na swoje stopy okryte szarymi skarpetkami.
- Och, okej.- zakłopotał się Liam.
- W takim razie chyba zbyt się przejęliśmy.- Powiedział Niall.- Ale wiesz co?! Obrażam się! Jestem Larry Shipperem, ranisz moje uczucia!- taa, uwierz Ni, też jestem LS i to też rani moje uczucia bardziej niż twoje. Zamiast tego po prostu zaśmiałem się dość sztucznie i walnąłem go w głowę, ale chłopcy zdali się nabrać i już po chwili atmosfera była o niebo lepsza.
- Skoro tak, to co, stary, pomożesz mi zrobić nam picie i jakieś żarcie?- zapytał Zayn i zanim zdążyłem odpowiedzieć ciągnął mnie za ramię do kuchni.
- Co to ma do choley znaczyć Harry?- zapytał od razu Zayn, upewniwszy się, że chłopcy są zajęci własną rozmową.
- Nie rozumiem?
- Nie kłam! Rozumiesz i to doskonale. Kochasz Louisa, a jesteśz Nickiem i... okej? Możesz mi to wytłumaczyć, bo kompletnie niczego nie kumam.- wyrzucił z frustacją. Chyba go nie doceniałem. Zmęczony ciągłym udawaniem, postanowiłem powiedzieć mu prawdę bez względu na konswkwencje.
- Szczerze? Powiem ci calutką prawdę, ale obiecaj, że zachowasz to dla siebie. Stoi?- Po krótkiej chwili zastanowienia odpowiedział "Stoi." Wziąłem głęboki oddech, aby się chociaż trochę uspokoić.- Tylko nie przerywaj mi aż nie skończę. Tak, kocham Louisa. Tak, nie chcę być z Nickiem. Chodzi o to... Poznałem go jak pokłóciliśmy się z Louisem i okazał się fajnym gościem, ale po prostu jako przyjaciel. On też traktuje mnie jak przyjaciela. Jak byliśmy raz w bardze wymyślił sposób, aby Lou był zazdrosny. Miało to być tylko wygłupianie się i przytulanie. Nic więcej! Nic do cholery nie wiedziałem o tym, że ma zamiar oznajmić nasz związek, bo w nim nie jesteśmy. Pomyślał, że to będzie lepszy sposób i przy okazji będzie mi łatwiej żyć jak ludzie dowiedzą się, że lubię też, a raczej tylko, facetów.- Skończyłem i spojrzałem na niego.
- Muszę wszystko przemyśleć. Czyli... udajecie związek, aby wzbudzić w Louisie zazdrość?- przytaknąłem na słowa Zayna.- To popieprzone stary. Ale okay, cóż. Widać, że ci na nim zależy. I tak, obiecuję, że nikomu nic nie powiem, ale masz mu powiedzieć o swoich uczuciach, jasne? Nie karzę ci robić tego teraz, ale powiedzmy... Do końca tego roku. Jeśli tego nie zrobisz, to przepraszam Harry, ale ja to zrobię.- Powiedział. Spiąłem się na samą myśl o powiedzeniu Louisowi o swoich uczuciach, więc nic już nie powiedziałem i w ciszy zrobiliśmy kanapki i napoje. Wiedziałem, że Zayn mówił całkiem szczerze, co mnie naprawdę przerażało. Co prawda do końca roku zostało trochę czasu, ale wciaż za mało dla mnie. Nagle z kuchni krzyknął Niall.
- Harry! Twój telefon dzwoni!
- Już idę!- odkrzyknąłem. Wytarłem dłonie w ścierkę i poszedłem po telefon.
Przychodzące połączenie od Tanner
- H-halo?
- Hej Harreh.- powiedział i nic nie poradzę, że moje serce zaczęło szybciej bić na dźwięk jego głosu, którego już tak dawno nie słyszałem. Chłopcy nagle przestali rozmawiać i zainteresowali się naszą rozmową.
- Cześć Tani. Jak się masz?- powiedziałem, a w moim głosie dało się usłyszeć nutkę zdenerwowania.
- Świetnie!- zaśmiał się.- Zapewne zastanawiasz się, czemu do ciebie dzwonie. Powiem tylko, że za drzwiami czeka na ciebie przesyłka, która wymaga natychmiastowego otworzenia.- Zmarszczyłem brwi z zaciekawienia i spojrzałem na drzwi.- Papa!
- Nie.. Czekaj! Co tam- ugh- nieważne.- Odłożyłem telefon i ruszyłem w celu otworzenia drzwi.
- Gdzie idziesz Harry?- spytał Louis.
- Rzekomo dostałem paczkę, którą muszę niezwłocznie otworzyć. Nie pytaj, sam nie wiem o co chodzi.- Otworzyłem drzwi, a przed nimi znajdowało się ogromne pudło.
- Wow, może masz ukrytego wielbiciela?- zażartował Lou. Chciałem wnieść paczkę do domu, ale okazała się bardzo ciężka, więc postanowiłem ją otworzyć, a tam...
- Cześć Honey, tęskniłeś?- z pudła wyskoczył uradowany Tanner i mnie uściskał, a mnie... dosłownie wmurowało. Louis miał rację. W paczce był ukryty wielbiciel.
______________________________________________________________________________
HEJ GEJ
ROZDZIAŁ JEST KRÓCIUTKI, BO MUSIAŁAM ZNÓW PISAĆ ROZDZIAŁ NA SZYBKO (BYŁA U MNIE SIOSTRA CIOTECZNA I NAWET NIE WIECIE JAK SIĘ WYNUDZIŁAM PRZEZ TEN TYDZIEŃ O BOŻE).
MIMO TEGO MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ PODOBA.
BAYE
JOKE TIME
TO JEST PO PROSTU THE BEST HAHAHAHA
czwartek, 14 sierpnia 2014
Bohaterowie
Harry Styles
Louis Tomlinson
Eleanor Calder
Nick Grimshaw
Tanner Moris
Trevor Cough
Liam Payne
Zayn Malik
Niall Horan
Rozdział 14.
Od autorki- dodałam zakładkę z postaciami, zapraszam :)
Tak jak się spodziewałem. Dostałem spory opierdol za całe to "radiowe wyznanie Hicka Grylesa", o którym będą dudnić strony plotkarskie, gazety i reporteży przez następne dni. Siedziałem wśród menadżerów i tylko ich słuchałem. Bo w końcu co miałem powiedzieć? Przecież sam nie miałem pojęcia o własnym związku. Wydaje się to takie zabawne, czyż nie? Pieprzony Nick. Dostało mu się ode mnie. Zaraz po spotkaniu, na którym właściwie nic nie ustaliliśmy (bo w końcu tego się nie da obrócić w żart), poszedłem prosto do niego. Zrobiła się spora awantura. Pan Powiem-Ci-Mój-Plan-Do-Połowy-I-Uknuję-Całą-Resztę-Bo-Jestem-Geniuszem-We-Własnym-Domniemaniu, znanym każdemu jako Nick, bronił się, że to jest idealny pomysł, który pomoże wzbudzić zazdrość w Louisie. Kłóciliśmy się o tę sprawę dobre pół godziny, dopóki nie uderzyłem go otwartą ręką w policzek. Tylko po tym, jak zorientowałem się, co zrobiłem, podbiegłem do Grimmy'ego i zacząłem przepraszać. Usiadł na kanapie, a ja przyniosłem mu zamrożony kawałek pizzy, który przyłożył do nieco czerwonego policzka. Uspokoiliśmy się po tym zdarzeniu, a Nick kazał mi się nie przejmować. Przyznał swoją własną winę i takim sposobem zdołaliśmy spokojnie porozmawiać o całym zdarzeniu. Uznaliśmy, że nie warto tego wycofywać (jak poprzednio stwierdził mój Management) i dalej grać, bo inaczej fani dziwnie sobie o nas pomyślą. Opracowaliśmy spotkania i tępo, którym będziemy szli. W miarę zadowolony z przebiegu rozmowy, wyszedłem i pojechałem w stronę domu. Podczas tej, krótkiej jak na Londyn, podróży przemyślałem cały plan i hm, może jestem głupcem, ale naprawdę zaczynałem myśleć, że plan się uda.
Tak więc jestem tu i teraz, siedząc w samochodzie przed własnym domem, martwiąc się jak zareaguje Louis. Przecież on o tym nie wie, co raczej nie powinno być zaskoczeniem. Co jeśli na mnie nawrzeszczy? Co jeśli powie, że Nick jest dla mnie za stary albo poniżej mojego poziomu (jako że według Lou mało osób mi dorównuje)? W zasadzie to byłaby oznaka, że plan tego pajaca zmierza w dobrym kierunku. Ugh, sam już nie wiem. Co ma być to będzie.
Przed wyjściem z samochodu, sprawdziłem swój telefon.
10 nieodebranych połączeń od Louis>>
5 nieodebranych połączeń od Niall
3 nieodebrane połączenia od Liam
2 nieodebrane połączenia od Zayn
Och, świetnie się zapowiada, pomyślałem przechodząc do skrzynki pocztowej.
2 nieodczytane wiadomości od Louisa
Od: Louis>>
Gdzie jesteś wredny duży skrzacie , musimy pogadać .
Od: Louis>>
Haloo , nie masz nawet odwagi mi odpisać ? Czekam w domu z chłopakami . Pośpiesz się .
Kurwa.
1 nieodczytana wiadomość od Zayn
Od:Zayn
Stary, woow, nieźle nas zaskoczyłeś. Nie tak rozwiązuje się miłosne problemy. Powinniśmy o tym pogadać na osobności.
1 nieodczytana wiadomość od Liam
Od:Liam
Hazz, pośpiesz się i pokaż nam z łaski swojej. Czekamy na wyjaśnienia, a Louis dostaje powoli szału...
6 nieoczytane wiadomości od Trewurrrr
Chwila, od kogo? Minutkę... Cholera. Trevor. Ten z baru.
Najpierw zdenerwowany, żeby przedłużyć moment, zmieniłem jego imię w kontaktach. Huh
Od: Trevor
Hej Stylees!! Będę nudziarzem i powiem ci dzień dobryy.
Od: Trevor
Ach, no i przy okazji. Co powiesz na wspólną kawę??
Od:Trevor
Panie Stylees, może mi pan z łaski odpisze??
Od: Trevor
Unikasz mnie??
Od:Trevor
Boisz się konfrontacji czy coś?
Od: Trevor
O co ci chodzi?? Mógłbyś chociaż do cholery napisać zwykłe "sorki, nie lubię cię" czy coś. Wal prosto z mostu. A może chodzi o to, że jestem według ciebie niskiego stanu czy coś? Żałoosne koleś.
Kurwa. Kurwa. Pieprzone duże kurwa mać.
Jestem w dupie. To wiadome. Był, z tego co jeszcze pamiętam, fajnym chłopakiem i nie chciałem go odrzucać. Szybko wybrałem jego numer. Po chwili odebrał. Uff, nie jest jednym z tych "nie odbiorę, bo zrobiłeś ze mnie debila i nie będę słuchał twych wyjaśnień".
- Halo?
- Hej, to ja. Ym, Harry.- zacząłem się plątać ze zdenerwowania.
- Wiem. W jakiej sprawie dzwonisz?- spytał i słyszałem w jego głosie nutkę irytacji.
- Chciałem- to znaczy- chcę cię przeprosić. Miałem sporo na głowie i dopiero odczytałem twoje wiadomości. Cóż, sądząc po ostatniej, jesteś na mnie zły. Naprawdę nie chciałem.
- Cóż, jeśli to prawda to w porządku. Przyjmuję przeprosiny.- W tym momencie kamień spadł mi z serca,
- Jeśli kawa wciąż jest aktualna, to możemy wyjść jako... kumple.
- Kumple? Ym, to znaczy, jasne. Możemy wyjść jak będziesz miał czas.
- To jeszcze napiszę czy ty, bo teraz naprawdę muszę lecieć. Hej.
- Tylko nie wyfruń za daleko! Narka.- Rozłączyłem się. Póki co wszystko zmierza w swoją stronę. Pozostała tylko najgorsza część- zmierzenie się z chłopakami, huh.
_________________________________________________________________________________
CZEŚĆ WSZYSTKIM. MEGA PRZEPRASZAM ZA AŻ TAK DŁUGĄ PRZERWĘ I TO BEZ ŻADNEGO OSTRZEŻENIA. WYJECHAŁAM NA 2 TYGODNIE, A PRZED NIE MIAŁAM WENY I JAKOŚ TAK WYSZŁO. JESTEM BEZNADZIEJNA W PRZEPRASZANIU, WIĘC NO, PO PROSTU PRZEPRASZAM.
BEZ PRZEDŁUŻANIA MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE WYSZŁO BARDZO ŹLE, NAPISAŁABYM WIĘCEJ, ALE I TAK JUŻ PRZEDŁUŻYŁAM WSZYSTKO, WIĘC PO PROSTU RESZTA ZNAJDZIE SIĘ W NASTĘPNYM ROZDZIALE. EJNOY
JOKE TIME- DLACZEGO SŁOŃCE POSZŁO DO GINEKOLOGA?
BO ZASZŁO HEHEHEHEHE
BYEEE X
Tak jak się spodziewałem. Dostałem spory opierdol za całe to "radiowe wyznanie Hicka Grylesa", o którym będą dudnić strony plotkarskie, gazety i reporteży przez następne dni. Siedziałem wśród menadżerów i tylko ich słuchałem. Bo w końcu co miałem powiedzieć? Przecież sam nie miałem pojęcia o własnym związku. Wydaje się to takie zabawne, czyż nie? Pieprzony Nick. Dostało mu się ode mnie. Zaraz po spotkaniu, na którym właściwie nic nie ustaliliśmy (bo w końcu tego się nie da obrócić w żart), poszedłem prosto do niego. Zrobiła się spora awantura. Pan Powiem-Ci-Mój-Plan-Do-Połowy-I-Uknuję-Całą-Resztę-Bo-Jestem-Geniuszem-We-Własnym-Domniemaniu, znanym każdemu jako Nick, bronił się, że to jest idealny pomysł, który pomoże wzbudzić zazdrość w Louisie. Kłóciliśmy się o tę sprawę dobre pół godziny, dopóki nie uderzyłem go otwartą ręką w policzek. Tylko po tym, jak zorientowałem się, co zrobiłem, podbiegłem do Grimmy'ego i zacząłem przepraszać. Usiadł na kanapie, a ja przyniosłem mu zamrożony kawałek pizzy, który przyłożył do nieco czerwonego policzka. Uspokoiliśmy się po tym zdarzeniu, a Nick kazał mi się nie przejmować. Przyznał swoją własną winę i takim sposobem zdołaliśmy spokojnie porozmawiać o całym zdarzeniu. Uznaliśmy, że nie warto tego wycofywać (jak poprzednio stwierdził mój Management) i dalej grać, bo inaczej fani dziwnie sobie o nas pomyślą. Opracowaliśmy spotkania i tępo, którym będziemy szli. W miarę zadowolony z przebiegu rozmowy, wyszedłem i pojechałem w stronę domu. Podczas tej, krótkiej jak na Londyn, podróży przemyślałem cały plan i hm, może jestem głupcem, ale naprawdę zaczynałem myśleć, że plan się uda.
Tak więc jestem tu i teraz, siedząc w samochodzie przed własnym domem, martwiąc się jak zareaguje Louis. Przecież on o tym nie wie, co raczej nie powinno być zaskoczeniem. Co jeśli na mnie nawrzeszczy? Co jeśli powie, że Nick jest dla mnie za stary albo poniżej mojego poziomu (jako że według Lou mało osób mi dorównuje)? W zasadzie to byłaby oznaka, że plan tego pajaca zmierza w dobrym kierunku. Ugh, sam już nie wiem. Co ma być to będzie.
Przed wyjściem z samochodu, sprawdziłem swój telefon.
10 nieodebranych połączeń od Louis>>
5 nieodebranych połączeń od Niall
3 nieodebrane połączenia od Liam
2 nieodebrane połączenia od Zayn
Och, świetnie się zapowiada, pomyślałem przechodząc do skrzynki pocztowej.
2 nieodczytane wiadomości od Louisa
Od: Louis>>
Gdzie jesteś wredny duży skrzacie , musimy pogadać .
Od: Louis>>
Haloo , nie masz nawet odwagi mi odpisać ? Czekam w domu z chłopakami . Pośpiesz się .
Kurwa.
1 nieodczytana wiadomość od Zayn
Od:Zayn
Stary, woow, nieźle nas zaskoczyłeś. Nie tak rozwiązuje się miłosne problemy. Powinniśmy o tym pogadać na osobności.
1 nieodczytana wiadomość od Liam
Od:Liam
Hazz, pośpiesz się i pokaż nam z łaski swojej. Czekamy na wyjaśnienia, a Louis dostaje powoli szału...
6 nieoczytane wiadomości od Trewurrrr
Chwila, od kogo? Minutkę... Cholera. Trevor. Ten z baru.
Najpierw zdenerwowany, żeby przedłużyć moment, zmieniłem jego imię w kontaktach. Huh
Od: Trevor
Hej Stylees!! Będę nudziarzem i powiem ci dzień dobryy.
Od: Trevor
Ach, no i przy okazji. Co powiesz na wspólną kawę??
Od:Trevor
Panie Stylees, może mi pan z łaski odpisze??
Od: Trevor
Unikasz mnie??
Od:Trevor
Boisz się konfrontacji czy coś?
Od: Trevor
O co ci chodzi?? Mógłbyś chociaż do cholery napisać zwykłe "sorki, nie lubię cię" czy coś. Wal prosto z mostu. A może chodzi o to, że jestem według ciebie niskiego stanu czy coś? Żałoosne koleś.
Kurwa. Kurwa. Pieprzone duże kurwa mać.
Jestem w dupie. To wiadome. Był, z tego co jeszcze pamiętam, fajnym chłopakiem i nie chciałem go odrzucać. Szybko wybrałem jego numer. Po chwili odebrał. Uff, nie jest jednym z tych "nie odbiorę, bo zrobiłeś ze mnie debila i nie będę słuchał twych wyjaśnień".
- Halo?
- Hej, to ja. Ym, Harry.- zacząłem się plątać ze zdenerwowania.
- Wiem. W jakiej sprawie dzwonisz?- spytał i słyszałem w jego głosie nutkę irytacji.
- Chciałem- to znaczy- chcę cię przeprosić. Miałem sporo na głowie i dopiero odczytałem twoje wiadomości. Cóż, sądząc po ostatniej, jesteś na mnie zły. Naprawdę nie chciałem.
- Cóż, jeśli to prawda to w porządku. Przyjmuję przeprosiny.- W tym momencie kamień spadł mi z serca,
- Jeśli kawa wciąż jest aktualna, to możemy wyjść jako... kumple.
- Kumple? Ym, to znaczy, jasne. Możemy wyjść jak będziesz miał czas.
- To jeszcze napiszę czy ty, bo teraz naprawdę muszę lecieć. Hej.
- Tylko nie wyfruń za daleko! Narka.- Rozłączyłem się. Póki co wszystko zmierza w swoją stronę. Pozostała tylko najgorsza część- zmierzenie się z chłopakami, huh.
_________________________________________________________________________________
CZEŚĆ WSZYSTKIM. MEGA PRZEPRASZAM ZA AŻ TAK DŁUGĄ PRZERWĘ I TO BEZ ŻADNEGO OSTRZEŻENIA. WYJECHAŁAM NA 2 TYGODNIE, A PRZED NIE MIAŁAM WENY I JAKOŚ TAK WYSZŁO. JESTEM BEZNADZIEJNA W PRZEPRASZANIU, WIĘC NO, PO PROSTU PRZEPRASZAM.
BEZ PRZEDŁUŻANIA MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE WYSZŁO BARDZO ŹLE, NAPISAŁABYM WIĘCEJ, ALE I TAK JUŻ PRZEDŁUŻYŁAM WSZYSTKO, WIĘC PO PROSTU RESZTA ZNAJDZIE SIĘ W NASTĘPNYM ROZDZIALE. EJNOY
JOKE TIME- DLACZEGO SŁOŃCE POSZŁO DO GINEKOLOGA?
BO ZASZŁO HEHEHEHEHE
BYEEE X
Subskrybuj:
Posty (Atom)